Scorpius się
ukrywał.
Nie żeby
zabawa w chowanego była tym, na co akurat miał ochotę. Nie. Po prostu nie miał
wyboru. Po dzisiejszym kolejnym wygranym meczu chichoczące dziewczyny i
powłóczyste spojrzenia czekały na niego na każdym korytarzu. Riley zawsze
dziwił się jego reakcji na zainteresowanie dziewczyn, ale James, który
przechodził przez coś podobnego, rozumiał to zachowanie doskonale. Powiedzmy,
że po kilku latach to już po prostu męczyło.
Ale chichoty i
spojrzenia to nic w porównaniu z tym, co czekało go w sali wejściowej. Wielkie
zdjęcie jego twarzy uchwyconej tuż po wylądowaniu ze zniczem w ręce, kiedy
posyłał uśmiech w stronę trybun, rzucało roziskrzone spojrzenie na przechodzące
dziewczyny. I to byłoby do zniesienia, gdyby nie wielki podpis różowym
flamastrem DAJ BUZIAKA SCORPIUSOWI. I
wszystkie te rozchichotane dziewczyny naprawdę to robiły! No a kiedy został
przez nie zauważony, to był koniec. Żadna się nie speszyła, wręcz przeciwnie –
ze dwie śledziły go aż na piąte piętro, gdzie zabarykadował się w pustej sali. Tutaj
mógł w spokoju odetchnąć, jednak mimo tego nie czuł się bezpiecznie.
Ale tak
naprawdę, to po prostu nie chciał, żeby ktokolwiek zobaczył ten plakat.
Szczególnie Rose. Dlatego kiedy usłyszał głos Albusa na korytarzu, natychmiast
wyskoczył z klasy.
– Czekaj! –
krzyknął w stronę Albusa, a ten raptownie się odwrócił. Towarzyszący mu Hugo
przeszedł najpierw kilka kroków, zanim zauważył, że kuzyn został w tyle.
– Co jest? –
spytał Albus życzliwym tonem.
– Widziałeś… –
Scorpius zawahał się. – Byłeś w sali wejściowej?
Albus pokręcił
przecząco głową, dlatego Scorpius westchnął i streścił szybko całą sytuację.
Pottera i Weasleya bardzo rozbawiła panika w oczach Malfoya.
– Przestańcie
się śmiać, to poważna sprawa!
– Stary, nic
się nie martw. – Albus poklepał go po ramieniu. – Rose i tak już się
przyzwyczaiła!
– Nie chodzi o
nią – odwarknął. – Chodzi o moją godność, ale jak się tam pokażę, to już po mnie.
– Mamy się tym
zająć? – domyślił się Hugo, a Scorpius przytaknął. Zasalutowali i zniknęli za
zakrętem. Malfoy odetchnął głęboko.
Zadowolony
przynajmniej tymczasowym rozwiązaniem problemu udał się do pokoju wspólnego,
aby dokończyć lekcje i się przebrać. Niestety, idąc na kolację, zobaczył nowy
problem.
Hordy
dziewczyn w koszulkach z napisem I wanna
be Mrs Malfoy. Wmurowało go w podłogę.
–
Przenajmagiczny Merlinie – wymamrotał, nie mogąc oderwać wzroku od wściekle
zielonych koszulek. Neonowe litery wypalały mu oczy. Mógł myśleć tylko o dwóch
rzeczach: zamordowaniu sprawcy tego zamieszania i spaleniu wszystkich koszulek
na wielkim stosie na środku boiska do quidditcha.
Zarzucił
kaptur na głowę i szybko przemknął do wielkiej sali. Usiadł przy stole
Ślizgonów między Nottem a Higssem.
Z kolei przy
stole Gryfonów Rose szalała. Laurel starała się ją uciszyć
– NIE CICHAJ
NA MNIE – wybuchła Weasleyówna.
– Rose,
uspokój się, co się stało?
– NIC SIĘ NIE
STAŁO, JESTEM OAZĄ SPOKOJU – grzmiała, starannie unikając wzrokiem stołu
Ślizgonów. Laurel jednak to zauważyła.
– Chodzi o
Scorpiusa, prawda?
– DLACZEGO
ZAWSZE MUSI CHODZIĆ O NIEGO?! CZY JA NIE MAM WŁASNYCH PROBLEMÓW?! – wykrzyczała
jeszcze głośniej, aż kilkoro Krukonów się na nią obejrzało.
– To ja
powinnam zadać to pytanie – przypomniała Laurel rzeczowym tonem.
Płatki nosa
Rose szalały. Wzięła jednak kilka głębokich wdechów i powtórzyła prawie całkiem
spokojnie:
– Jestem oazą.
Naprawdę.
– No to co
zrobił? – spytała Laurel jakby od niechcenia i wbiła widelec w tartę.
– Mam
nadzieję, że to nie on…
Laurel
westchnęła i uznała, że nie warto drążyć tematu.
Przy stole
Ślizgonów Scorpius Malfoy uparcie próbował złapać spojrzenie wrzeszczącej
postaci. Udało mu się jednak dopiero w bibliotece tuż przed ciszą nocną.
– Śledzisz
mnie, Malfoy? – spytała Rose zadziornie, nie patrząc na Scorpiusa.
– Codzienne tu
jesteś o tej porze – przypomniał, a Rose odwróciła się na pięcie i zmierzyła go
wzrokiem. – Nie rozumiem, za co się boczysz. Przecież to nie ja, dobrze o tym
wiesz.
– Ty złapałeś
znicz.
Malfoy
wybałuszył oczy.
– Czyli mam
się podkładać na boisku, żebyś się nie gniewała? O co ci chodzi, dziewczyno?
– Chłopaku,
wygrałeś z Gryfonami, muszę się boczyć! – wyszeptała zbyt donośnie.
Bibliotekarka zmierzyła ją wzrokiem.
– Oooo, nawet
nie udawaj, że to tym się tak przejmujesz! – odparował tak samo odnośnie. -
Nigdy nie obchodziły cię rozgrywki domów!
Rose odłożyła
z trzaskiem książkę na półkę.
– A co ci mam
powiedzieć?! – wysyczała.
– Prawdę,
najlepiej! – niemal zawołał Scorpius, zapominając o szepcie. Z gardła
bibliotekarki wydobył się donośny warkot.
– A jaka twoim
zdaniem jest prawda? – wyszeptała wściekle Rose.
– No nie
wiem, może – zaczął sarkastycznie – tak
czysto hipotetycznie, jesteś, no wiesz, zazdrosna?
Rose
roześmiała się serdecznie.
– O ciebie? A
dlaczegoż miałabym być o ciebie zazdrosna?
Malfoy
wywrócił oczami i odparował:
– No, zadaję
sobie to pytanie od dobrych sześciu lat.
Rose utkwiła w
nim wytrzeszczone spojrzenie.
– Słucham?
– No wiesz –
kontynuował Scorpius tym samym ironicznym tonem. – O ile dobrze rozumiem,
niczego ci nigdy nie ślubowałem i nic nie jestem ci winien, a dodatkowo nie
zrobiłem nic, za co mogłabyś się boczyć i…
Jego monolog
przerwało głuche uderzenie. Rose przyłożyła mu książką w brzuch i wybiegła z
biblioteki, chowając twarz w dłonie. Oczywiście, że wiedziała, że nic jej nie
obiecywał. I oczywiście, że była o niego zazdrosna. Ale dlaczego miałaby być
zazdrosna o quidditch? Co ją
obchodził jego głupi sport?
Scorpius
siedział naburmuszony pod drzewem na błoniach. Wściekle polerował rączkę swojej
miotły, jednak prędzej zdarłby lakier niż faktycznie cokolwiek wypolerował.
– Aha –
powiedział Riley, stając tuż nad Scorpiusem i rzucając cień na jego twarz, tak
jakby właśnie zrozumiał jakieś skomplikowane zadanie i cieszył się, że może je
wreszcie rozwiązać.
– Co ahasz? –
warknął Malfoy.
– Pokłóciłeś
się z Rose – oznajmił Riley, po czym klapnął radośnie pod drzewem i wyjął
paczkę dropsów z kieszeni. Scorpius spojrzał na niego spode łba. – Serio,
nietrudno to odgadnąć.
Ślizgon nie
reagował, tylko dalej zaciekle polerował.
– Och, no
dobra! – zawołał Riley teatralnie zrezygnowanym tonem. – Skoro tak mnie
błagasz, to zdradzę ci mój sekret, moją tajemną moc. Chcesz wiedzieć, skąd
wiem? – Scorpius milczał, a Riley zrobił dramatyczną pauzę. – Po prostu nie ma
jej tu, ha!
I wrzucił
sobie dropsa do buzi. Malfoy zaczął szybciej polerować.
– Nie mam
pojęcia, o co jej chodzi – przełamał się w końcu.
– Aha –
przytaknął Riley z ustami pełnymi dropsów. – Nikt nie ma. Powiedz mi coś
nowego.
– No bo
ewidentnie jest zazdrosna o te koszulki.
– Aha –
przytaknął znowu, jakby w ogóle niezainteresowany. – To też wiem.
– Ale zupełnie
nie rozumiem czemu! – wykrzyknął wreszcie zrezygnowany Scorpius i odłożył miotłę.
Riley zatrzymał dropsa w połowie drogi do ust i spojrzał na Malfoya tak, jakby
się obawiał, że ten jednak nie jest do końca poczytalny.
– Ty tak na
serio? – Scorpius popatrzył na niego nierozumiejącym wzrokiem. – Merlinie! –
Riley przez chwilę milczał, aż w końcu powiedział ostrożnie: – Jakbyś się czuł,
gdyby nagle wszyscy faceci w szkole zaczęli nosić koszulki „Chcę się całować z
Rose Weasley”?
Scorpius
wzruszył ramionami.
– Normalnie.
Riley spojrzał
wymownie w niebo.
– Mam pytać
jeszcze raz czy bez tego też dasz radę odpowiedzieć ponownie?
– No i co mam
ci powiedzieć? – zapytał nerwowo czerwony Scorpius. Riley uśmiechnął się swoim
krzywym uśmiechem.
– Mnie nic,
ale chciałem, żebyś też znał odpowiedź.
Następnego
dnia Laurel gdzieś zniknęła. Nie zeszła na śniadanie, gdzie zwyczajowo
spotykają się z Rose, ani nie przyszła na zaklęcia. Na początku Weasleyówna
była z tego nawet zadowolona, bo nie chciała, żeby Laurel pytała o jej
zaczerwienione oczy, ale kiedy zadzwonił dzwonek na eliksiry, zaczęła się
poważnie martwić. Dlatego, widząc idącego profesora, schowała się za posągiem i
popędziła schodami do wieży Gryffindoru. Może Laurel leży w łóżku, niezdolna do
udania się do skrzydła szpitalnego, a Rose jak ostatnia egoistka myśli tylko o
sobie? Wykrzyczała hasło w stronę Grubej Damy i wbiegła do pokoju wspólnego.
A tam, jak
gdyby nigdy nic, na podłodze przed kominkiem siedzieli sobie kolejno Lauerel,
Riley i Scorpius Malfoy ze swoim nieskazitelnym uśmiechem przyklejonym do tej
głupiej twarzy. Rose trzasnęła portretem. Odwrócili głowy i spoważnieli.
– Cześć, Rose –
powiedział niemrawo Scorpius. – Mamy… mamy coś dla ciebie. Co prawda pomysł był
Rileya, a wykonanie głównie Laurel, ale prezent jest ode mnie. Na przeprosiny. Przepraszam.
Rose uniosła
brwi.
– Serio?
– No tak –
wtrącił się Riley, znowu coś jedząc. – Dzięki mnie, co zabawne, bo mówicie, że
jestem uczuciowym mugolem, Scorpius zrozumiał, jak się czułaś przez te koszulki
i chce przeprosić i w ogóle.
Rose się
uśmiechnęła.
– Ale ja nie
byłam zła za koszulki.
Wszyscy troje
zrobili wielkie oczy. Weasley kontynuowała:
– Byłam zła,
bo oszukiwaliście na meczu, tak zwani przebiegli ślizgoni.
Zrobili
jeszcze większe oczy. W końcu Laurel wydukała:
– Czyli nie
byłaś zazdrosna?
Rose
roześmiała się.
– Oczywiście,
że tak – przyznała. – Bo Hugo wpadł na tak genialny pomysł. Wiecie, ile
galeonów zgarnął?
Ich oczy
wyglądały, jakby miały zaraz wypłynąć z orbit. Rose podeszła, wyjęła zawiniątko
z rąk Scorpiusa i pocałowała go w policzek. Jego twarz trochę poczerwieniała.
– Ale to sobie
wezmę – wyszeptała mu do ucha i pobiegła z gracją do dormitorium.
Następnego
dnia Rose dumnie paradowała w swojej nowej, wściekle zielonej koszulce z
napisem Future Mrs Malfoy. Hugo
przyrzekł, że takich nie będzie sprzedawać.
______________
Nieskromnie przyznam, że fajne mi to opko wyszło. Lubię je.
Do następnego, a będą to... SYRENKI!
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńI tak wiem, że będzie wspaniałe!
"– NIE CICHAJ NA MNIE – wybuchła Weasleyówna.
Usuń– Rose, uspokój się, co się stało?
– NIC SIĘ NIE STAŁO, JESTEM OAZĄ SPOKOJU – grzmiała, starannie unikając wzrokiem stołu Ślizgonów. Laurel jednak to zauważyła.
– Chodzi o Scorpiusa, prawda?
– DLACZEGO ZAWSZE MUSI CHODZIĆ O NIEGO?! CZY JA NIE MAM WŁASNYCH PROBLEMÓW?! – wykrzyczała jeszcze głośniej, aż kilkoro Krukonów się na nią obejrzało."
Mój ulubiony moment :") <3
I chyba *donośnie, a nie odnośnie, ale ja już nic nie wiem xD
Opko supi chrupi miód malina, może tylko końcówka zbiła mnie z tropu. Scorose foreva <3
I syrenki 💙💙 NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ (tak w sumie to czegokolwiek co napiszesz, no ale xDDD).
Fizyka wzywa 💔💔
A mój ulubiony to rozmowa Scorpiusa z Rileyem :D.
UsuńJest więcej literówek, bo nie zdążyłam należycie sprawdzić jeszcze dzisiaj :(. W sobotę się za to wezmę.
Czemu zbiła :C?
POWODZENIA!
Sama nie wiem, po prostu się nie spodziewałam XDDD
UsuńRozmowa też była dobra <3
No i dziękuję, myślę że ja i fizyka spędzimy w nocy dużo czasu razem :(((
<3 <3 <3 Piękne, słodkie, boskie *-* A kluczą w około siebie, zamiast się już spiknąć, niczym Kot i Biedronka, ofiary jedne :D Jak tu ich nie shipować no ja nie wiem *-* Urzekające!
OdpowiedzUsuńCo nie :D? Po zobaczeniu pierwszego odcinka już wiedziałam, że to totalnie szip dla mnie, no kropka w kropkę (hehe, przypadek, ale (nie)śmiesznie wyszło XD) tak samo nieudolni <3.
UsuńDziękuję <3
Zakończenie miażdży czachę :) No... może nie aż tak, ale opo jest super.
OdpowiedzUsuńKurczę. Nie przypuszczałam że kiedyś będę się zachwycac fanfikiem HP. Ja nie czytam fanfików! A HP czytałam strasznie dawno i nie przepadam. Ale napisałaś to tak fajnie :D
"NIE CICHAJ NA MNIE!" - ♡♡♡
Bo oni są fajni, haha :D.
UsuńDziękuję <3.
Moje ulubione, bardzo "moi" Scorpius i Rose, tylko że ja ciągle nie mogę się zdecydować, czy na pewno Rose jest w Gryffie.
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi się podoba z wszystkich twoich czytałam, chociaż wrzeszczące fanki nigdy nie będą do mnie przemawiać (to naprawdę jest możliwe? pytam, bo takie zachowanie serio wydaje mi się z kosmosu).
A, no i właśnie, w mojej głowie Scorpius nie jest bożyszczem kobiet, ale twoja wizja super pasuje i wszystko jest perfekto!
Dobra cofam, w sumie to Scorp oprócz sarkazmu ma niewiele z tym jak go sobie wyobrażam, ale i tak jest najlepszy, cudowny i w ogóle cool. Gratulacje, świetnie napisany, najlepszy ship świata.
Podobno Tiara nie popełnia błędów ;).
UsuńOj, uwierz, możliwe, chociaż wydaje mi się, że nie napisałam, że wrzeszczały, tylko że chichotały, a to spora różnica :D. Śledziły go raptem dwie, a "hordy" mogą być nieco subiektywną hiperbolą Scorpiusa, który przejawia rzadko ujawniającą się zdolność do dramatyzowania i hiperbolizowania, ale nigdy się do tego nie przyzna :D. No i w tym uniwersum Scorpius wystąpił w kampanii reklamowej czarodziejskiej pasty do zębów, więc jego idealny uśmiech dotarł do absolutnie każdej możliwej rozchichotanej nastolatki :P. (Przegrał zakład, chyba napiszę o tym jakoś latem).
W moim gimnazjum był taki bożyszcz nastolatek, serio go śledziły po korytarzu :D.
Och, dziękuję <3. Aż chce się pisać więcej :').
Błagam, NAPISZ o tym w wakacje!
UsuńBłagam, NAPISZ o tym w wakacje!
UsuńZnaczy się ok, wrzeszczące, chichoczące - nigdy się z tym nie spotkałam. Chociaż nie, zwracam honor, ostatnio byłam na imprezie i jakiś gościu napisał do organizatorki, że chce wpaść, a na to inna dziewczyna zaczęła piszczeć "aaa, to jest aktor, to jest aktor!" Nie wiem, czy zrobiłaby to też przy nim, ale żeby tak się jarać facetem tylko dlatego, że gra w polskiej telenoweli (co to o to z tym aktorstwem chodziło) ciągle wydaje mi się dziwne w kosmos.
UsuńNie no, jakkolwiek postaci jednak nie są takie jakie ja sobie wyobrażam (moja Tiara Przydziału siedzi nad Rose, dłużej niż nad HArrym), to wszystko mega super się składa w twojej wizji. I chociaż zapewne nie przepadałabym za takim Scorpiusem w prawdziwym życiu (nie przez pastę do zębów - przez hiberbolizowanie - nie mogę spędzić nawet pół minuty z kimś kto jest taką samą Dramą Queen jak ja), to jako postać bardzo mnie bawi ;)
A w dodatku ważne, że jest Scorose, i jest urocze, i "Weasleyówna" ma charakterek.
Alu napiszotymnapiszotynNAPISZOTYM <333! Czekam mocno, będzie mi się śnić czarodziejska pasta do zębów *-*.
UsuńZacytowano już moment z cichaniem, łeeee.
OdpowiedzUsuńKurcze.
Nie lubię Scorose.
(Nie bijcie. ;o;")
Ale kurcze, Twoich ff nie da się nie kochać.
Super. Świetnie. Słodko. Miodek, malinka, nutella i masło orzechowe, awwww. ♥♥♥♥♥♥
Czy ktoś powiedział "syrenki"? OwO
Nikt nie bije, po prostu ominie cię ciastko. Wszyscy shiperzy mojego Scrose (innych Scrose można nie lubić, no problemo) mają u mnie zagwarantowane ciastko, jeśli się gdzieś zetkniemy :v.
Usuń#przekupstwo
Ale jo chcym ciastko. ;o;
UsuńI Twoje Scrose jest sugoi!
Tylko ogólnie.... mam uraz do nazwiska Malfoy, nie lubię tej rodzinki. :v
Będę sobie wyobrażać, że to się dzieje w równoległym świecie, gdzie Draco i Spółka są spoko.
Oj tak, teraz kocham. ♥w♥
(Wcześniej też kochałam. ♥)
Ostatnio mam wrażenie, że moje komentarze pod czymkolwiek nie mają sensu. ;o;"
Składam zażalenie! Spotkałam Cię Alu, i nie dostałam ciasta a kocham twoje (i czary-mary) Scrose całym serduszkiem :CC
UsuńNie upomniałaś się :/
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńOkay, miałaś rację, przepraszam, wybacz, to tutaj napisałaś o czarodziejskiej paście do zębów.
OdpowiedzUsuńScena na wielkiej sali i z polerowaniem miotły to złoto <3 Scena w bibliotece też genialna! Uśmiałam się, dziękuję XD
Oczywiście cudnie jak zawsze, brak mi słów.
Scrose, aaaa <333 nie da się nie shipować (tak jak wyżej - niczym Ladybug i Chat Noir)
Bardzo bardzo fajnie ci to opko wyszło (to nie jest hiperbolizacja)!