31.10.16

Piwnica

Niebo było bezchmurne i pełne gwiazd, a powietrze parne. Ogień już dogasał i trochę odstraszał komary, które mimo wszystko uparcie kłuły i bzykały, ale nikt się tym za bardzo nie przejmował.
– No dzieci, trzeba się zbierać – zadecydował tata, klepiąc syna po plecach. – Jutro czeka nas ciężki dzień, spać, wygaszę ognisko.
Dzieci były grzeczne, więc natychmiast posłuchały i schowały się do namiotu, ziewając ostentacyjnie. Ale tak naprawdę nie były śpiące. Ani trochę. Więc tylko leżały w ciszy, obserwując przez materiał namiotu małą plamkę pomarańczowego światła oznaczającą dogasające węgielki.
Chłopiec próbował liczyć baranki. W jego głowie przeskakiwały przez kolorowe płotki i robiły śmieszne miny. Nie był zbyt dobry w liczeniu, więc robił to na głos, co denerwowało starszą dziewczynkę. Rzuciła w niego poduszką i dopiero wtedy się uciszył.
Nie mógł zasnąć. Obserwował malejącą pomarańczową plamkę, a gdy znikła, wodził wzrokiem za sylwetką taty. Ale i ta wkrótce zniknęła. Wiedział, że siostra też nie śpi, ale żadne z dzieci się nie odezwało. Przynajmniej dopóki nie usłyszeli odległego śpiewu.
– Co to? – zapytał szeptem chłopiec, a dziewczynka pokręciła głową na znak, że nie wie. Brat jednak tego nie zauważył. – Słyszysz?
– Słyszę – przyznała niechętnie. Chłopiec usiadł.
– Brzmi jak mama, czy to mama?
Dziewczynka rzuciła w niego drugą ze swoich poduszek i chcąc, nie chcąc również usiadła, bo nie miała już na czym leżeć.
– Mama jest w domu – przypomniała siostra naburmuszonym tonem. – To pewnie wiatr.
Ale chłopcu nie wydawało się, żeby wiatr rzucał na ścianę namiotu cień kobiety, a taki niewątpliwie pojawił się, kiedy oboje położyli się wreszcie z powrotem.
– Widzisz to? – wyszeptał przerażony. Kobieta stała bokiem i nie ruszała się.
– Co znowu?
Dziewczynka poderwała się wściekła, ale zamarła, kiedy tylko zauważyła cień.
– To tylko gałąź – powiedziała w końcu.
Ale gałęzie się nie ruszają, a ta niewątpliwie kiwała palcem na kogoś przed sobą. Nikt jednak nie nadszedł, więc stała tak przez chwilę, wciąż kiwając palcem.
– SŁYSZYSZ TO? – pisnął chłopiec i złapał się za głowę, ale dziewczynka nic nie słyszała, więc tylko objęła przerażonego brata.
– Ćśśś, ćśś, już dobrze – starała się go uciszyć, ale głos jej się trząsł. Kobieta znowu kiwała.
– Ona kiwa na nas – wyszeptał chłopiec, wtulając się w piżamkę dziewczynki.
– To tylko twoja wyobraźnia – skwitowała siostra, ale nie była tego już taka pewna.
Kobieta obróciła się przodem do nich. Ciężko było stwierdzić, czy nadal kiwa czy nie.
– No dobrze, to zobaczmy, o co jej chodzi – zadecydowała w końcu dziewczynka i zbierając w sobie całą odwagę, odsunęła zamek namiotu. Wyszła na zewnątrz, stawiając bose stopy na leśnej ściółce.
Nikogo tam nie było.
– Uważaj! – krzyknął chłopiec z wnętrza namiotu i wybiegł za siostrą. Wpadł na nią i oboje wywrócili się w igliwia.
– Złaź ze mnie! – warknęła dziewczynka, otrzepując piżamkę z ziemi.
– Sorki, ale szła na ciebie, przysięgam! – Chłopcu trzęsły się ręce.
– Widzisz tu kogoś, zakuty baranie?!
– Ćś, tata się obudzi – przytomnie przypomniał brat. Dziewczynka zacisnęła usta i popchnęła chłopca. Ten z powrotem upadł na ziemię. Ruszyła z powrotem do namiotu, gdy znowu ktoś zaczął śpiewać. Dziewczynka pomyślała, że naprawdę brzmi jak mama, ale nie powiedziała tego na głos.
– Chodź – powiedział chłopiec. – To mama.
Stanowczość w jego głosie była tak wyraźna, że siostra nawet nie próbowała zaprotestować.
Prowadził ją gdzieś za rękę. Nie wiedziała, skąd wie, dokąd iść, ale stawiał pewne kroki, mimo liści, patyków i szyszek raniących w stopy.
Nagle w środku lasu natrafili na piwnicę. Dzieci nie rozpoznały w niej jednak piwnicy, pomyślały więc, że to mały śmieszny domek wyrastający nagle między drzewami.
– Tam w środku jest mama – oświadczył całkiem głośno chłopiec.
– To tylko twoja wyobraźnia – powtórzyła dziewczynka. – Co mama miała by tam robić?
Brat nie odpowiedział, tylko zaczął szarpać za kłódkę piwnicy Dziewczynka złapała go za rękę.
– Nie powinniśmy tego robić – syknęła. – Wracajmy. Boję się.
– Ja też – przyznał cicho chłopiec.
Znowu rozbrzmiał śpiew.
– Ona chce, żebyśmy z nią zaśpiewali – oświadczył całkiem pewnie brat.
Dziewczynka puściła jego rękę. Nie wiedziała, skąd on to wie i bała się o to spytać.
Nagle wiatr zadął.
Grzmot rozdarł ciszę nocy.
Ptak gdzieś zaskrzeczał.
Drzwi wyleciały z zawiasów.
Piwnica stała otworem. Chłopiec postawił nogę na progu. I wtem
coś ciemnego
wychynęło
z czarnego wnętrza.
Dziewczynka rzuciła się za bratem, a wtedy i ona przepadła we wnętrzu piwnicy.
To tylko twoja wyobraźnia, powiedziałaby zapewne.
Ale
nie była tego już taka pewna.

16 komentarzy :

  1. Nie polecam słuchania "Tili tili bom" podczas czytania.
    Aż poszłam do kuchni, upewnić się, że mama tam jest... :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słuchałam Abby i Beyonce podczas pisania, polecam :P.
      Ale przyjmę to za komplement <3

      Usuń
  2. Wow! Po prostu wow! Nie wiem jak to robisz, że pisząc opko bez podawania imion, unikasz takich widocznych powtórzeń! Ja zawsze mam z tym problem xd Ogólnie całość, choć taka krótka, jest serio ciekawa i po prostu fajna ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, powtórzenia to moja zmora. I zaimki. Bueh.
      Tutaj wymieniam chłopiec/brat/on i raz pada syn, więc synonimów w bród :P. Gorzej jak jest imię, bo wtedy synonimy wydają mi się nienaturalne. Porażka.
      A dzięki B)

      Usuń
  3. Wow.
    Wow. Tego to jeszcze nie było. Czytając początek upewniałam się czy jestem pod odpowiednim adresem bo to takie nie Alowe mi się wydało :D.
    Nie no, końcówka miażdży czachę, aż mnie ciary przeszły. Wow.
    Wow.
    Jest klimacik B).
    Jak ja się cieszę że nie słuchałam akurat tili tili bom :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłaniam się i dziękuję <3.
      Lubię się czasem pobawić w coś nowego, jak czegoś nie spróbuję, to potem jestem chora. Teraz na przykład choruję na kryminał. I na jakiś pseudocelebrycki (bo bez prawdziwych ludzi) fanfic, bo nigdy nie pisałam celebryckiego fanfica. Ale chyba najpierw kryminał.

      Usuń
  4. Jejku, to jest mega ^^ Usunęłabym tylko zdanie o grzmocie, jakos mi nie pasuje, a drzwi zamiast wylecieć z zawiasów mogłyby się powoli otworzyć XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ten grzmot to tylko wyobraźnia ;).
      Przecież nie było błysku.

      Usuń
  5. Rany. Serio miałam ciarki. Straszne.
    Aż nie byłam w stanie wczoraj skomentować XD
    Krótkie, ale jaka atmosfera!
    I ta końcówka. O rany. I jeszcze zapis tej końcówki.
    Cudo, co tu dużo mówić *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz wielki talent i lekkie "pióro" Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przyszłam tylko powiedzieć, że przycisk "w górę" się chyba popsuł. <.<"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko u mnie działa. Spróbuj wyczyścić cookies :)

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy wpis, świetnie czyta się bloga do porannej kawy gdy jeszcze nie ma we mnie życia. Jest to dla mnie taki mały "pobudzacz" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, to dla mnie spory komplement :D.
      Teraz dentysta będzie mi się kojarzył trochę milej :).

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka