Rose zerwała kolejną kartkę
kalendarza.
17 grudnia 2040
To ta ojcowska żyłka, pomyślała,
strofując się, że nigdy nie zrywa kartek o czasie, tylko zawsze wieczorem.
Usiadła z powrotem przy stole i
utkwiła spojrzenie w piekarniku. Nie mogła się doczekać, aż ciasto powitalne
wreszcie się upiecze. Tak bardzo korciło ją, żeby użyć magii… ale musiała być
silna, w końcu założyła się ze Scorpiusem, że da radę upiec to ciasto tylko
dzięki swoim kucharsko-piekarskim zdolnościom.
Minęło prawie dwadzieścia lat, a
on dalej nie potrafił sobie wyobrazić najprostszej czynności bez magii. Mógłby
dawać dzieciom lepszy przykład.
Spojrzała na zegarek wiszący nad
kuchenką. Zaraz powinni tu być, a ciasto ledwie wyrosło.
Rose rozejrzała się po kuchni,
jakby upewniała się, czy na pewno jest sama i nikt jej nie widzi, po czym
wyszarpnęła różdżkę z buta (dalej te same szkolniackie nawyki…) i wyszeptała
zaklęcie. Żeby na pewno nikt nie usłyszał. Wyjęła idealnie upieczone ciasto z
piekarnika i chwyciła już przygotowany lukier. Zaczęła ręcznie nakładać go na
placek – nie mogło przecież wyjść idealnie.
Gdy układała ostatnie różyczki na
wierzchu, drzwi do kuchni otworzyły się i stanął w nich jej mąż, Scorpius
Hyperion Malfoy.
– Zobacz, kogo ci przywiozłem! –
zawołał od progu, a zza jego pleców wyleciały dzieci.
Rose złapała swoje skarby w
objęcia i natychmiast została zasypana opowieściami. Pocałowała blade czoło
Lyntona i potarmosiła blond grzywę Ingrid, połowicznie tylko skupiając się na
ich historiach. Ingrid wyglądała na oburzoną czymś, co zrobiła mała Hermiona, a
Lynton miał prawie łzy w oczach, kiedy opowiadał o wyczynach Harper. Zawsze był
takim wrażliwym chłopcem…
Żeby ich udobruchać, Rose
chwyciła świeżo przystrojony tort powitalny i uroczyście zapowiedziała, że nic,
co wiąże się ze szkołą, nie ma prawa zaprzątać ich głów aż do Bożego
Narodzenia. Dzieci wydały z siebie radosne okrzyki.
Wieczorem, kiedy Lynton i Ingrid
już dawno spali po męczącej podróży pociągiem i dniu pełnym wrażeń, a
zestresowany jutrzejszym rodzinnym zjazdem Albus wreszcie wyjął głowę z kominka
Malfoyów, Rose i Scorpius mieli wreszcie chwilę dla siebie.
– Jak tam Lily? Bardzo przeżywa
swoje pierwsze Boże Narodzenie w roli gospodyni?
Rose westchnęła w odpowiedzi.
– Mama mówi, że dostaje świra i z
ciotką Ginny nie mogą jej uspokoić. Ale to i tak nic w porównaniu z Alem, który
dosłownie postradał zmysły, organizując przejazd i miejsce do spania dla całej
rodziny.
– Całej całej? – zdziwił się
Scorpius. Rose uśmiechnęła się błogo.
– Nie da się ukryć, że twój tata
był niezwykle poruszony naszym zaproszeniem.
– Dopiero teraz mi o tym mówisz?
– Tak – przytaknęła. – Bo zaprosiłam
też twojego dziadka.
Scorpius zakrztusił się.
– Nie martw się, odmówił. Mają z
babcią Cyzią jakiś bankiet i koniecznie muszą się tam stawić. – Wzruszyła ramionami.
– A tak to wszyscy. Nawet Louis z chłopakiem przyjechali z Francji.
– Teraz rozumiem Albusa i jego
plany zwoływania wszystkich z trzytygodniowym wyprzedzeniem. – Pokiwał powoli
głową.
Rose zachichotała i wtuliła się w
męża. W posiadłości Lily byli już Hermiona, Ron, Harry, Ginny, Molly i Artur, James,
Emma i dzieci. Albus przechowywał u siebie Louisa z partnerem, Teddy’ego i
Victoire z dziećmi, Dominique i Freda. Na przyjazd czekali jeszcze wujkowie –
bracia Rona, ich dzieci i ewentualne wnuki – oraz wszyscy Malfoyowie, wliczając
w to Rose. Aha, no i dziadkowie Granger!
Ta magiczna przybudówka zaczęła
nagle nabierać sensu. Rodzina faktycznie była duża. Cała ta świąteczna akcja
przypominała Rose wielkie wakacje Weasleyów między piątą a szóstą klasą.
– Hej,
zapomniałem! – Scorpius wyswobodził się z uścisku Rose.
– O czym?
Scorpius wybiegł z
pokoju i po chwili wrócił, ściskając małe, płaskie pudełko. Wyjął z niego
zasuszoną jemiołę. Rose uśmiechnęła się i pozwoliła mu mówić, mimo że
wiedziała, co powie.
–
Skoro w tym roku nie jedziemy do Nory, a jutro już wyjeżdżamy, postanowiłem
przenieść naszą tradycją na inny grunt, dosłownie.
Rose uśmiechnęła
się. Scorpius wyjął zasuszoną, pokruszoną i połamaną gałązkę jemioły i uniósł w
górę.
– Dokładnie tak,
jak za pierwszym razem – wyszeptał i nachylił się nad żoną.
Rose
obudziła się w swoim dormitorium zlana potem. Widziała przez okno ledwo
wschodzące słońce, a pod nogami łóżek kufry gotowe do podróży do domu na ferie
zimowe. Laurel czytała książkę, Morgan Bell pochrapywała w swoim łóżku, Diamond
Thomas okupowała łazienkę.
– Jak się spało? – zagadnęła wesoło
Laurel.
Rose otworzyła usta, aby
odpowiedzieć, ale ostatecznie tylko wzruszyła ramionami.
Nikomu nie opowie o tym śnie. Nie
daliby jej spokoju.
Dzień 17!!11
Takie tam, nic szczególnego. Ale miałam wielką ochotę to napisać!
Jak widzicie, piszę opka w kolejności waszego wyboru w ankiecie, ale nie wykluczam, że będzie ich więcej niż pięć.
Dzień 17!!11
Takie tam, nic szczególnego. Ale miałam wielką ochotę to napisać!
Jak widzicie, piszę opka w kolejności waszego wyboru w ankiecie, ale nie wykluczam, że będzie ich więcej niż pięć.
Urocze :D. offtopowo: imiona dzieci :D <3 Lynton kojarzy mi się z miastem w Anglii, ale mimo wszystko jest urocze D:, pierwsze zdanie skojarzyło mi się z moją własną osobą, noale, podoba mi się, więcej, sto razy lepsze niż CC.
OdpowiedzUsuńImiona sobie stąd wybrałam: http://thebeautyofnames.blogspot.com/2015/09/names-for-eccentric-aristocrats.html Polecam bardzo :D.
UsuńNiż CC? CC kojarzy mi się tylko z Creative Commons, ale po chwili doszło do mnie, że może chodzi o Przeklęte Dziecko. Jeśli tak, to ego mi rośnie <3.
Dziękuję!
Nie wiem, czy czytałaś wszystkie moje Next Genowe opka, ale jest ich kilka i nawet jedno świąteczne, zeszłoroczne :). A tak, to będzie więcej, oczywiście, że będzie!
Czytałam wszystkie, ale bez komciów :D. Jejku, ja Ciebie czytam już od marca 2015 r., kiedy kiedyś dałaś reklamę na grupie herosowych pisarzy o Igrzyskach :D. #wspomnienia
UsuńDobry staż! Podziwiam :D!
UsuńI dziękuję, że udało ci się tyle wytrzymać :D.
Muszę się przyznać, że końcówka naprawdę mnie zaskoczyła! A całość wyszła naprawdę fajnie! Jeśli jej sen okaże się prawdziwy to naprawdę będą mieli problem, aby się wszyscy spotkać, chociaż w sumie już mają :P
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze przygody GH! ;)
Nie ma możliwości, żeby się gdziekolwiek pomieścili, niestety! Ale w snach się dzieją takie rzeczy :).
UsuńSuper! Bo następny będzie B.U.N.T., a on będzie mega :D
To jest takie urocze! Dlaczego to tylko sen :C? Podoba mi się wizja Rose jako mamy, no a ojcem jej dzieci mógł być tylko jeden człowiek! <3.
OdpowiedzUsuńCZY TO ZNACZY ZE BĘDZIE COS JESZCZE NA ZB? OMG, TYLE SZCZĘŚCIA W TYM GRUDNIU <3 <3 <3.
Bo to taki trolling był, ale Rose o nim nie zapomni nigdy >:). #gaginadchodzą #jakietobędzienieśmieszne #niemogęsiędoczekać
UsuńNo nie wiem, wiatry Kaprysów Ali i Jej Sadystycznych Skłonności zwiastują im wyboistą drogę i wieele przeszkód. Celu podróży jeszcze nie widzę, się zobaczy, jak to z nimi będzie :D.
Będą jeszcze na pewno Romione, Jily i Disney. A czy coś jeszcze, zależy od mojego czasu wolnego i weny. Ale jeśli dopiszą, to przewiduję albo drugi Gang, albo coś innego własnego. Się zobaczy też.
Fajnie było to odświeżyć ;)
UsuńSzkoda że to tylko sen. No ale wiadomo że tak to się skończy XD
OdpowiedzUsuńNo i szkoda że tak naprawdę nie będą mogli zrobić takich spotkań z (dosłownie) całą rodziną. Byłoby naprawdę ciekawie! Ale musiebilby chyba wynająć Wielką Salę, żeby się pomieścić XD
"Nikomu nie opowie o tym śnie. Nie daliby jej spokoju." Ale i tak nie da jej ten sen spokoju...
Jestem ciekawa, w którym roku jej się to przyśniło.
Oczywiście opowiadanie mega <3