Pamiętała, jak zjadała paznokcie
ze stresu, kiedy myślała, że zgubiła Buzza i Chudego. To było latem, kiedy Andy
wybrał się na obóz. Naprawdę nigdzie tych dwóch gagatków nie było! Prawie jakby
wstali i gdzieś sobie poszli.
A gdy Andy wrócił, magicznie
wróciły też zabawki… w powiększonej ekipie! Skąd one się wzięły? Nie wiedziała.
Becca, sąsiadka z naprzeciwka, ta wredna farbowana małpa, zasugerowała raz,
podsłuchawszy rozmowę mamy Andy’ego, że „młody pewnie kradnie”. Ale mama
wiedziała, że to wierutna bzdura. Andy to bardzo dobry chłopiec, wiedziała to.
Na pewno niczego by nie ukradł.
Mama kiedyś powiedziała, że
wolałaby, żeby zabawki już więcej nie pojawiały się same z siebie – ale teraz
chętnie by to cofnęła, bo wybranie prezentu temu gałganowi zwanemu Andy nie
było łatwe. Wcale.
Przechadzała się między alejkami
z zabawkami już od trzech godzin. W ręce ściskała listę zabawek, które Andy już
miał i które już kupili mu krewni na te święta. Lista była naprawdę długa.
Półki też były długie i bogato zastawione, ale nie chciała, żeby prezent był
przypadkowo wybrany, bo tego jeszcze nie ma. Zresztą, skoro miał Buzza, to po
co mu kolejny astronauta, tylko tym razem chudszy i w czerwonym? Bez sensu.
Tajemniczy głos oznajmił przez
głośnik, że za pięć minut zamykają sklep. Mama poczuła narastająca panikę.
Rzuciła jeszcze raz na różową alejkę Barbie i potrząsnęła głową. Jak się tu
znalazła? Trochę zabłądziła.
Cofnęła się do poprzedniej alejki
i przeszedł ją dreszcz. Mama szybko spojrzała za siebie, ale nikogo tam nie
było. Czy… czy tylko jej się wydawało, czy naprawdę ktoś ją zawołał?
Komunikat z głośnika przypomniał,
że nadchodzi czas zamknięcia. A po chwili znowu ktoś mamę zawołał. Zazwyczaj
nie była strachliwa, ale nie widziała nikogo w pobliżu i poczuła gęsią skórkę.
Zrobiła dwa kroki w stronę, z której dobiegał dźwięk.
Nic nie usłyszała.
Wzruszyła ramionami i chwyciła
najbliższą zabawkę, nie bardzo jej się przyglądając – jeśli to kolejny
astronauta, to trudno. Andy dostanie tyle prezentów, że jeden tandetny
astronauta zniknie w tłumie! Prawda?
Kiedy wróciła do domu, ściskając
w ręce paczkę, dzieci już spały. Mama nie zapaliła światła w salonie, bo nie
chciała ich przypadkiem obudzić, ale zatrzymała się na chwilę, patrząc na
choinkę. Światełka wciąż błyszczały, a ich blask odbijał się w gąbkach. Na
półce kominka wirowały baletnice, a u ich stóp wisiały trzy wielkie skarpety. Mama
wróciła do przedpokoju i wyjęła z szafy worek ze słodyczami. Szybko napełniła
skarpety. Pod choinkę wrzuciła prezent dla Molly. Wróciła do szafy po papier
prezentowy i dopiero, kiedy chciała opakować nowozakupiony prezent, dokładnie
mu się przyjrzała. Musiała się mocno powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Pluszowy misiek w kowbojskim
kapeluszu i rewolwerem w ręku łypał na nią surowo. Brwi miał groźne i
zmarszczone, ale poza tym był to chyba najmilszy w dotyku miś, jakiego mama
widziała.
Przypadkiem wybrała prezent
idealny, a nawet nie zauważyła wcześniej tych misiów. Skupiała się na zabawkach
oblepiających półki, tkwiąc w błędnym przekonaniu, że te, których jest zaledwie
kilka sztuk, nie są warte jej uwagi.
Jednak opłaca się być mikołajem
na ostatnią chwilę – nawet jeśli zabawki przestały się magicznie pojawiać,
wyszła z opresji obronną ręką.
Z małym ukłuciem serca oderwała
wzrok od miśka-rewolwerowca i opakowała go w papier. Ułożyła prezent obok lalki
dla Molly.
Mama jeszcze raz omiotła wzrokiem
salon, wdychając świąteczną atmosferę. Rano pokój wypełni dźwięk dartego
papieru, okrzyki radości i odgłosy wesołych zabaw. Ale teraz pora pójść spać,
żeby mama dała radę wstać razem z dziećmi o świcie.
Wyłączyła tańczące baletnice,
dając im chwilę spokoju i wyłączyła lampki na choice. Ostrożnie stawiając nogi,
wdrapała się po schodach i runęła na łóżko.
Andy się ucieszy. Tak.
Christmas time is here once more
tum tiki tiki tam tiki tam tu
I want a PlayStation 4...
Dzień 20!
Fajne *_* Krótkie, ale poczułam świąteczny klimat, doskonale wyobrażam sobie sklepy tuż przed świętami i panikę, związaną z brakiem jakiegoś prezentu (wcale nie jestem w takiej samej sytuacji, absolutnie xd). Naprawdę uwielbiam codzienne posty <3
OdpowiedzUsuńPrzypominasz mi, że nie mam jeszcze wszystkich prezentów przygotowanych XD Dziękuję.
OdpowiedzUsuńKrótkie, cudowne, klimatyczne <3 Co ty dużo mówić?
I disneyowskie!
Tak, Andy się ucieszy <3
Kolejne opowiadanie, kolejne fajne napisane opowiadanie i to jeszcze z tym przesłaniem, że nie wszystko co popularne jest fajne (no nie umiem tego inaczej ująć ;)), ciekawa jestem co wydarzyło się naprawdę w sklepie, czyżby jakieś zabawki już się obudziły? :D
OdpowiedzUsuńTo nie tak, że wszystkie prezenty kupiłam dosłownie w ostatniej chwili XD.
OdpowiedzUsuńA opko milutkie, urocze, świąteczne i takie no, klimatyczne :3