Szyldu już nie
było, farba złaziła ze ścian ogromnymi płatami, okna zabito deskami, a w środku
było ciemno, jakby ktoś wyrzucił cały kubeł Proszku Natychmiastowej Ciemności.
Jednak mimo tego Amelia była pewna, że to ten budynek. Kilkadziesiąt lat temu musiał
lśnić i zachwycać, może nawet powalać z nóg, chociaż za czasów Voldemorta już
pewnie sprawiał wrażenie dość nędznego.
Teraz wyglądał
żałośnie i bardzo podobnie do kilkunastu innych opuszczonych sklepów przy
Pokątnej.