Niebo było
bezchmurne i pełne gwiazd, a powietrze parne. Ogień już dogasał i trochę
odstraszał komary, które mimo wszystko uparcie kłuły i bzykały, ale nikt się
tym za bardzo nie przejmował.
– No dzieci, trzeba
się zbierać – zadecydował tata, klepiąc syna po plecach. – Jutro czeka nas
ciężki dzień, spać, wygaszę ognisko.