31.3.16

Future Mrs Malfoy [GH]

Scorpius się ukrywał.
Nie żeby zabawa w chowanego była tym, na co akurat miał ochotę. Nie. Po prostu nie miał wyboru. Po dzisiejszym kolejnym wygranym meczu chichoczące dziewczyny i powłóczyste spojrzenia czekały na niego na każdym korytarzu. Riley zawsze dziwił się jego reakcji na zainteresowanie dziewczyn, ale James, który przechodził przez coś podobnego, rozumiał to zachowanie doskonale. Powiedzmy, że po kilku latach to już po prostu męczyło.
Ale chichoty i spojrzenia to nic w porównaniu z tym, co czekało go w sali wejściowej. Wielkie zdjęcie jego twarzy uchwyconej tuż po wylądowaniu ze zniczem w ręce, kiedy posyłał uśmiech w stronę trybun, rzucało roziskrzone spojrzenie na przechodzące dziewczyny. I to byłoby do zniesienia, gdyby nie wielki podpis różowym flamastrem DAJ BUZIAKA SCORPIUSOWI. I wszystkie te rozchichotane dziewczyny naprawdę to robiły! No a kiedy został przez nie zauważony, to był koniec. Żadna się nie speszyła, wręcz przeciwnie – ze dwie śledziły go aż na piąte piętro, gdzie zabarykadował się w pustej sali. Tutaj mógł w spokoju odetchnąć, jednak mimo tego nie czuł się bezpiecznie.
Ale tak naprawdę, to po prostu nie chciał, żeby ktokolwiek zobaczył ten plakat. Szczególnie Rose. Dlatego kiedy usłyszał głos Albusa na korytarzu, natychmiast wyskoczył z klasy.
– Czekaj! – krzyknął w stronę Albusa, a ten raptownie się odwrócił. Towarzyszący mu Hugo przeszedł najpierw kilka kroków, zanim zauważył, że kuzyn został w tyle.
– Co jest? – spytał Albus życzliwym tonem.
– Widziałeś… – Scorpius zawahał się. – Byłeś w sali wejściowej?
Albus pokręcił przecząco głową, dlatego Scorpius westchnął i streścił szybko całą sytuację. Pottera i Weasleya bardzo rozbawiła panika w oczach Malfoya.
– Przestańcie się śmiać, to poważna sprawa!
– Stary, nic się nie martw. – Albus poklepał go po ramieniu. – Rose i tak już się przyzwyczaiła!
– Nie chodzi o nią – odwarknął. – Chodzi o moją godność, ale jak się tam pokażę, to już po mnie.
– Mamy się tym zająć? – domyślił się Hugo, a Scorpius przytaknął. Zasalutowali i zniknęli za zakrętem. Malfoy odetchnął głęboko.
Zadowolony przynajmniej tymczasowym rozwiązaniem problemu udał się do pokoju wspólnego, aby dokończyć lekcje i się przebrać. Niestety, idąc na kolację, zobaczył nowy problem.
Hordy dziewczyn w koszulkach z napisem I wanna be Mrs Malfoy. Wmurowało go w podłogę.
– Przenajmagiczny Merlinie – wymamrotał, nie mogąc oderwać wzroku od wściekle zielonych koszulek. Neonowe litery wypalały mu oczy. Mógł myśleć tylko o dwóch rzeczach: zamordowaniu sprawcy tego zamieszania i spaleniu wszystkich koszulek na wielkim stosie na środku boiska do quidditcha.
Zarzucił kaptur na głowę i szybko przemknął do wielkiej sali. Usiadł przy stole Ślizgonów między Nottem a Higssem.
Z kolei przy stole Gryfonów Rose szalała. Laurel starała się ją uciszyć
– NIE CICHAJ NA MNIE – wybuchła Weasleyówna.
– Rose, uspokój się, co się stało?
– NIC SIĘ NIE STAŁO, JESTEM OAZĄ SPOKOJU – grzmiała, starannie unikając wzrokiem stołu Ślizgonów. Laurel jednak to zauważyła.
– Chodzi o Scorpiusa, prawda?
– DLACZEGO ZAWSZE MUSI CHODZIĆ O NIEGO?! CZY JA NIE MAM WŁASNYCH PROBLEMÓW?! – wykrzyczała jeszcze głośniej, aż kilkoro Krukonów się na nią obejrzało.
– To ja powinnam zadać to pytanie – przypomniała Laurel rzeczowym tonem.
Płatki nosa Rose szalały. Wzięła jednak kilka głębokich wdechów i powtórzyła prawie całkiem spokojnie:
– Jestem oazą. Naprawdę.
– No to co zrobił? ­– spytała Laurel jakby od niechcenia i wbiła widelec w tartę.
– Mam nadzieję, że to nie on…
Laurel westchnęła i uznała, że nie warto drążyć tematu.
Przy stole Ślizgonów Scorpius Malfoy uparcie próbował złapać spojrzenie wrzeszczącej postaci. Udało mu się jednak dopiero w bibliotece tuż przed ciszą nocną.
– Śledzisz mnie, Malfoy? – spytała Rose zadziornie, nie patrząc na Scorpiusa.
– Codzienne tu jesteś o tej porze – przypomniał, a Rose odwróciła się na pięcie i zmierzyła go wzrokiem. – Nie rozumiem, za co się boczysz. Przecież to nie ja, dobrze o tym wiesz.
– Ty złapałeś znicz.
Malfoy wybałuszył oczy.
– Czyli mam się podkładać na boisku, żebyś się nie gniewała? O co ci chodzi, dziewczyno?
– Chłopaku, wygrałeś z Gryfonami, muszę się boczyć! – wyszeptała zbyt donośnie. Bibliotekarka zmierzyła ją wzrokiem.
– Oooo, nawet nie udawaj, że to tym się tak przejmujesz! – odparował tak samo odnośnie. - Nigdy nie obchodziły cię rozgrywki domów!
Rose odłożyła z trzaskiem książkę na półkę.
– A co ci mam powiedzieć?! – wysyczała.
– Prawdę, najlepiej! – niemal zawołał Scorpius, zapominając o szepcie. Z gardła bibliotekarki wydobył się donośny warkot.
– A jaka twoim zdaniem jest prawda? – wyszeptała wściekle Rose.
– No nie wiem,  może – zaczął sarkastycznie – tak czysto hipotetycznie, jesteś, no wiesz, zazdrosna?
Rose roześmiała się serdecznie.
– O ciebie? A dlaczegoż miałabym być o ciebie zazdrosna?
Malfoy wywrócił oczami i odparował:
– No, zadaję sobie to pytanie od dobrych sześciu lat.
Rose utkwiła w nim wytrzeszczone spojrzenie.
– Słucham?
– No wiesz – kontynuował Scorpius tym samym ironicznym tonem. – O ile dobrze rozumiem, niczego ci nigdy nie ślubowałem i nic nie jestem ci winien, a dodatkowo nie zrobiłem nic, za co mogłabyś się boczyć i…
Jego monolog przerwało głuche uderzenie. Rose przyłożyła mu książką w brzuch i wybiegła z biblioteki, chowając twarz w dłonie. Oczywiście, że wiedziała, że nic jej nie obiecywał. I oczywiście, że była o niego zazdrosna. Ale dlaczego miałaby być zazdrosna o quidditch? Co ją obchodził jego głupi sport?

Scorpius siedział naburmuszony pod drzewem na błoniach. Wściekle polerował rączkę swojej miotły, jednak prędzej zdarłby lakier niż faktycznie cokolwiek wypolerował.
– Aha – powiedział Riley, stając tuż nad Scorpiusem i rzucając cień na jego twarz, tak jakby właśnie zrozumiał jakieś skomplikowane zadanie i cieszył się, że może je wreszcie rozwiązać.
– Co ahasz? – warknął Malfoy.
– Pokłóciłeś się z Rose – oznajmił Riley, po czym klapnął radośnie pod drzewem i wyjął paczkę dropsów z kieszeni. Scorpius spojrzał na niego spode łba. – Serio, nietrudno to odgadnąć.
Ślizgon nie reagował, tylko dalej zaciekle polerował.
– Och, no dobra! – zawołał Riley teatralnie zrezygnowanym tonem. – Skoro tak mnie błagasz, to zdradzę ci mój sekret, moją tajemną moc. Chcesz wiedzieć, skąd wiem? – Scorpius milczał, a Riley zrobił dramatyczną pauzę. – Po prostu nie ma jej tu, ha!
I wrzucił sobie dropsa do buzi. Malfoy zaczął szybciej polerować.
– Nie mam pojęcia, o co jej chodzi – przełamał się w końcu.
– Aha – przytaknął Riley z ustami pełnymi dropsów. – Nikt nie ma. Powiedz mi coś nowego.
– No bo ewidentnie jest zazdrosna o te koszulki.
– Aha – przytaknął znowu, jakby w ogóle niezainteresowany. – To też wiem.
– Ale zupełnie nie rozumiem czemu! – wykrzyknął wreszcie zrezygnowany Scorpius i odłożył miotłę. Riley zatrzymał dropsa w połowie drogi do ust i spojrzał na Malfoya tak, jakby się obawiał, że ten jednak nie jest do końca poczytalny.
– Ty tak na serio? – Scorpius popatrzył na niego nierozumiejącym wzrokiem. – Merlinie! – Riley przez chwilę milczał, aż w końcu powiedział ostrożnie: – Jakbyś się czuł, gdyby nagle wszyscy faceci w szkole zaczęli nosić koszulki „Chcę się całować z Rose Weasley”?
Scorpius wzruszył ramionami.
– Normalnie.
Riley spojrzał wymownie w niebo.
– Mam pytać jeszcze raz czy bez tego też dasz radę odpowiedzieć ponownie?
– No i co mam ci powiedzieć? – zapytał nerwowo czerwony Scorpius. Riley uśmiechnął się swoim krzywym uśmiechem.
– Mnie nic, ale chciałem, żebyś też znał odpowiedź.

Następnego dnia Laurel gdzieś zniknęła. Nie zeszła na śniadanie, gdzie zwyczajowo spotykają się z Rose, ani nie przyszła na zaklęcia. Na początku Weasleyówna była z tego nawet zadowolona, bo nie chciała, żeby Laurel pytała o jej zaczerwienione oczy, ale kiedy zadzwonił dzwonek na eliksiry, zaczęła się poważnie martwić. Dlatego, widząc idącego profesora, schowała się za posągiem i popędziła schodami do wieży Gryffindoru. Może Laurel leży w łóżku, niezdolna do udania się do skrzydła szpitalnego, a Rose jak ostatnia egoistka myśli tylko o sobie? Wykrzyczała hasło w stronę Grubej Damy i wbiegła do pokoju wspólnego.
A tam, jak gdyby nigdy nic, na podłodze przed kominkiem siedzieli sobie kolejno Lauerel, Riley i Scorpius Malfoy ze swoim nieskazitelnym uśmiechem przyklejonym do tej głupiej twarzy. Rose trzasnęła portretem. Odwrócili głowy i spoważnieli.
– Cześć, Rose – powiedział niemrawo Scorpius. – Mamy… mamy coś dla ciebie. Co prawda pomysł był Rileya, a wykonanie głównie Laurel, ale prezent jest ode mnie. Na przeprosiny. Przepraszam.
Rose uniosła brwi.
– Serio?
– No tak – wtrącił się Riley, znowu coś jedząc. – Dzięki mnie, co zabawne, bo mówicie, że jestem uczuciowym mugolem, Scorpius zrozumiał, jak się czułaś przez te koszulki i chce przeprosić i w ogóle.
Rose się uśmiechnęła.
– Ale ja nie byłam zła za koszulki.
Wszyscy troje zrobili wielkie oczy. Weasley kontynuowała:
– Byłam zła, bo oszukiwaliście na meczu, tak zwani przebiegli ślizgoni.
Zrobili jeszcze większe oczy. W końcu Laurel wydukała:
– Czyli nie byłaś zazdrosna?
Rose roześmiała się.
– Oczywiście, że tak – przyznała. – Bo Hugo wpadł na tak genialny pomysł. Wiecie, ile galeonów zgarnął?
Ich oczy wyglądały, jakby miały zaraz wypłynąć z orbit. Rose podeszła, wyjęła zawiniątko z rąk Scorpiusa i pocałowała go w policzek. Jego twarz trochę poczerwieniała.
– Ale to sobie wezmę – wyszeptała mu do ucha i pobiegła z gracją do dormitorium.
Następnego dnia Rose dumnie paradowała w swojej nowej, wściekle zielonej koszulce z napisem Future Mrs Malfoy. Hugo przyrzekł, że takich nie będzie sprzedawać.
______________
Nieskromnie przyznam, że fajne mi to opko wyszło. Lubię je.
Do następnego, a będą to... SYRENKI!

21 komentarzy :

  1. Pierwsza!
    I tak wiem, że będzie wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "– NIE CICHAJ NA MNIE – wybuchła Weasleyówna.
      – Rose, uspokój się, co się stało?
      – NIC SIĘ NIE STAŁO, JESTEM OAZĄ SPOKOJU – grzmiała, starannie unikając wzrokiem stołu Ślizgonów. Laurel jednak to zauważyła.
      – Chodzi o Scorpiusa, prawda?
      – DLACZEGO ZAWSZE MUSI CHODZIĆ O NIEGO?! CZY JA NIE MAM WŁASNYCH PROBLEMÓW?! – wykrzyczała jeszcze głośniej, aż kilkoro Krukonów się na nią obejrzało."
      Mój ulubiony moment :") <3
      I chyba *donośnie, a nie odnośnie, ale ja już nic nie wiem xD
      Opko supi chrupi miód malina, może tylko końcówka zbiła mnie z tropu. Scorose foreva <3
      I syrenki 💙💙 NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ (tak w sumie to czegokolwiek co napiszesz, no ale xDDD).
      Fizyka wzywa 💔💔

      Usuń
    2. A mój ulubiony to rozmowa Scorpiusa z Rileyem :D.
      Jest więcej literówek, bo nie zdążyłam należycie sprawdzić jeszcze dzisiaj :(. W sobotę się za to wezmę.
      Czemu zbiła :C?
      POWODZENIA!

      Usuń
    3. Sama nie wiem, po prostu się nie spodziewałam XDDD
      Rozmowa też była dobra <3
      No i dziękuję, myślę że ja i fizyka spędzimy w nocy dużo czasu razem :(((

      Usuń
  2. <3 <3 <3 Piękne, słodkie, boskie *-* A kluczą w około siebie, zamiast się już spiknąć, niczym Kot i Biedronka, ofiary jedne :D Jak tu ich nie shipować no ja nie wiem *-* Urzekające!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nie :D? Po zobaczeniu pierwszego odcinka już wiedziałam, że to totalnie szip dla mnie, no kropka w kropkę (hehe, przypadek, ale (nie)śmiesznie wyszło XD) tak samo nieudolni <3.
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Zakończenie miażdży czachę :) No... może nie aż tak, ale opo jest super.
    Kurczę. Nie przypuszczałam że kiedyś będę się zachwycac fanfikiem HP. Ja nie czytam fanfików! A HP czytałam strasznie dawno i nie przepadam. Ale napisałaś to tak fajnie :D
    "NIE CICHAJ NA MNIE!" - ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje ulubione, bardzo "moi" Scorpius i Rose, tylko że ja ciągle nie mogę się zdecydować, czy na pewno Rose jest w Gryffie.
    Najbardziej mi się podoba z wszystkich twoich czytałam, chociaż wrzeszczące fanki nigdy nie będą do mnie przemawiać (to naprawdę jest możliwe? pytam, bo takie zachowanie serio wydaje mi się z kosmosu).
    A, no i właśnie, w mojej głowie Scorpius nie jest bożyszczem kobiet, ale twoja wizja super pasuje i wszystko jest perfekto!
    Dobra cofam, w sumie to Scorp oprócz sarkazmu ma niewiele z tym jak go sobie wyobrażam, ale i tak jest najlepszy, cudowny i w ogóle cool. Gratulacje, świetnie napisany, najlepszy ship świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno Tiara nie popełnia błędów ;).
      Oj, uwierz, możliwe, chociaż wydaje mi się, że nie napisałam, że wrzeszczały, tylko że chichotały, a to spora różnica :D. Śledziły go raptem dwie, a "hordy" mogą być nieco subiektywną hiperbolą Scorpiusa, który przejawia rzadko ujawniającą się zdolność do dramatyzowania i hiperbolizowania, ale nigdy się do tego nie przyzna :D. No i w tym uniwersum Scorpius wystąpił w kampanii reklamowej czarodziejskiej pasty do zębów, więc jego idealny uśmiech dotarł do absolutnie każdej możliwej rozchichotanej nastolatki :P. (Przegrał zakład, chyba napiszę o tym jakoś latem).
      W moim gimnazjum był taki bożyszcz nastolatek, serio go śledziły po korytarzu :D.
      Och, dziękuję <3. Aż chce się pisać więcej :').

      Usuń
    2. Błagam, NAPISZ o tym w wakacje!

      Usuń
    3. Błagam, NAPISZ o tym w wakacje!

      Usuń
    4. Znaczy się ok, wrzeszczące, chichoczące - nigdy się z tym nie spotkałam. Chociaż nie, zwracam honor, ostatnio byłam na imprezie i jakiś gościu napisał do organizatorki, że chce wpaść, a na to inna dziewczyna zaczęła piszczeć "aaa, to jest aktor, to jest aktor!" Nie wiem, czy zrobiłaby to też przy nim, ale żeby tak się jarać facetem tylko dlatego, że gra w polskiej telenoweli (co to o to z tym aktorstwem chodziło) ciągle wydaje mi się dziwne w kosmos.
      Nie no, jakkolwiek postaci jednak nie są takie jakie ja sobie wyobrażam (moja Tiara Przydziału siedzi nad Rose, dłużej niż nad HArrym), to wszystko mega super się składa w twojej wizji. I chociaż zapewne nie przepadałabym za takim Scorpiusem w prawdziwym życiu (nie przez pastę do zębów - przez hiberbolizowanie - nie mogę spędzić nawet pół minuty z kimś kto jest taką samą Dramą Queen jak ja), to jako postać bardzo mnie bawi ;)
      A w dodatku ważne, że jest Scorose, i jest urocze, i "Weasleyówna" ma charakterek.

      Usuń
    5. Alu napiszotymnapiszotynNAPISZOTYM <333! Czekam mocno, będzie mi się śnić czarodziejska pasta do zębów *-*.

      Usuń
  5. Zacytowano już moment z cichaniem, łeeee.
    Kurcze.
    Nie lubię Scorose.
    (Nie bijcie. ;o;")
    Ale kurcze, Twoich ff nie da się nie kochać.
    Super. Świetnie. Słodko. Miodek, malinka, nutella i masło orzechowe, awwww. ♥♥♥♥♥♥



    Czy ktoś powiedział "syrenki"? OwO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie bije, po prostu ominie cię ciastko. Wszyscy shiperzy mojego Scrose (innych Scrose można nie lubić, no problemo) mają u mnie zagwarantowane ciastko, jeśli się gdzieś zetkniemy :v.
      #przekupstwo

      Usuń
    2. Ale jo chcym ciastko. ;o;
      I Twoje Scrose jest sugoi!
      Tylko ogólnie.... mam uraz do nazwiska Malfoy, nie lubię tej rodzinki. :v
      Będę sobie wyobrażać, że to się dzieje w równoległym świecie, gdzie Draco i Spółka są spoko.
      Oj tak, teraz kocham. ♥w♥
      (Wcześniej też kochałam. ♥)










      Ostatnio mam wrażenie, że moje komentarze pod czymkolwiek nie mają sensu. ;o;"

      Usuń
    3. Składam zażalenie! Spotkałam Cię Alu, i nie dostałam ciasta a kocham twoje (i czary-mary) Scrose całym serduszkiem :CC

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Okay, miałaś rację, przepraszam, wybacz, to tutaj napisałaś o czarodziejskiej paście do zębów.
    Scena na wielkiej sali i z polerowaniem miotły to złoto <3 Scena w bibliotece też genialna! Uśmiałam się, dziękuję XD
    Oczywiście cudnie jak zawsze, brak mi słów.
    Scrose, aaaa <333 nie da się nie shipować (tak jak wyżej - niczym Ladybug i Chat Noir)
    Bardzo bardzo fajnie ci to opko wyszło (to nie jest hiperbolizacja)!

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka