Dzień jak każdy inny. Wracasz z pracy, szef znowu się
wkurzył, więc zdecydowanie nie jesteś w humorze. Nic dziwnego, że chcesz jak
najszybciej być w domu. Idziesz szybkim, równym krokiem. Marsz już trochę cię
zmęczył, płytko oddychasz.
Nie rozglądasz się, a trasę znasz na pamięć. Jezdnia w tej
okolicy nie jest asfaltowa, tylko brukowana, a jedynymi źródłami światła są
żółte latarnie i blada tafla księżyca. Automatycznie wymijasz nierówności
chodnika, za to dziewczyna w czerwonej bluzie idąca przed tobą co jakiś czas
się potyka. Idzie jeszcze szybciej niż ty, ale nie zastanawiasz się nad tym.
Nie zwracasz też uwagi, że po drugiej stronie ulicy niewyraźna postać porusza
się równie szybko, co dziewczyna.
W lesie jest wyjątkowo jasno tej nocy, ale nawet wyraźny
blask księżyca nie potrafi rozświetlić wszystkich mroków między drzewami. Wręcz
przeciwnie. Widzisz niedaleko przed sobą krwistoczerwony kapturek i jego
właścicielkę, biegnącą, ile sił w nogach, ale masz za dużo na głowie, aby
zastanawiać się, co mała dziewczynka może robić w lesie o tej porze. Ani tym
bardziej przejmować się pękającymi pod jej stopami gałązkami.
Patrzysz niecierpliwie na zegarek. Jeszcze chwila i będziesz
w domu, wskoczysz pod gorący prysznic i zapomnisz o wszystkim. Dziewczyna w
czerwonej bluzie przyspiesza, a ty robisz odruchowo to samo, mimo że teraz
praktycznie biegniesz. Wreszcie kątem oka dostrzegasz biegnącego mężczyznę
skrytego w cieniu. Niestety, przez to nie zauważasz jakiejś niezidentyfikowanej
przeszkody i upadasz.
Lądujesz twarzą w pachnących igłach. Słyszysz, jak gdzieś
obok ciebie miękkie łapy wilka uderzają o ziemię, a po chwili powietrze
wypełniają tylko odgłosy skrzypiec świerszczy. Wzdychasz i podnosisz się z
ziemi, otrzepujesz z leśnej ściółki i idziesz dalej.
Kiedy dziewczyna w czerwonej bluzie znika za zakrętem,
praktycznie momentalnie o niej zapominasz. W głowie masz tylko wannę z gorącą
wodą, do której możesz wskoczyć już za moment, już za chwilę, i wszystkie twoje
problemy wyparują razem z eterycznymi olejkami. Twoje ciało przeszywa dreszcz
zniecierpliwienia. Migająca latarnia tuż za zakrętem już zwiastuje słodkie
uciechy czekające w domu.
Między drzewami zauważasz Czerwonego Kapturka w strachu
cofającego się przed wilkiem. Zatrzymujesz się na chwilę w szoku. Po kilku
metrach dziewczynka wpada na drzewo. Nie ma już dokąd uciec.
Błagalne jęki dziewczyny w bluzie wyrywają cię z odrętwienia.
Odwracasz wzrok od ciemnej bocznej uliczki, gdzie da się dostrzec także
nieznajomego idącego wcześniej drugą stroną ulicy.
Widzisz jeszcze tylko kątem oka, jak czerwony kapturek upada
na leśną ściółkę, przestając chronić niewinną, małą dziewczynkę.
Kiedy wreszcie zanurzasz się w gorącej wodzie, zapachy
olejków eterycznych zupełnie wypierają z twojej pamięci wspomnienie zaułka i
dziewczyny w czerwonej bluzie. W każdym razie – przynajmniej ty czujesz się
tego dnia bezpiecznie.
Chyba mam coś nie tak z głową, bo interpretuję tego one-shota jako problem społeczeństwa ze znieczulicą, którzy nie widzą ofiar gwałtu i przemocy, zauważając tylko siebie :|
OdpowiedzUsuńŁadnie napisane w każdy razie :))
Yhm, o tym dokładnie jest ten one-shot... więc dobrze zrozumiałaś, problem by był, jakbyś inaczej zinterpretowała, ale to ja bym się musiała martwić.
UsuńHej, to jest mega fajnie napisane 😍. Pan wracający jest okropny :(.
OdpowiedzUsuńNie bądźmy obojętni!
Dzięki!
UsuńDlaczego pan? Walnęłam się gdzieś z formą czasownika?
Huh, w sumie to nie wiem czemu napisałam pan. Dziwne, najwyraźniej podświadomie uznałam że kobiety są bardziej empatyczne? Trudno powiedzieć, serio.
UsuńTotalnie kocham wykonanie, pomysł i w ogóle wszystko. Kocham to. <33
OdpowiedzUsuńI bardzo podoba mi się, że nie dałaś temu bohaterowi płci.